poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział I

Wstałam koło 6:00 rano. Myślałam, że przyśniło mi się, że jadę do Dortmundu, ale gdy w przedpokoju zobaczyłam spakowane walizki uwierzyłam, że to dzieje się naprawdę. Poszłam do łazienki, aby się odświeży. Ubrałam się w to:
 Uczesałam i zeszłam na dół na śniadanie. O 8:00 rodzice odwieźli mnie na lotnisko. Wsiadłąm do samolotu i poleciałam... Do Niemiec... Do Dortmundu... po 3 godzinach byłam na miejscu. Do cioci miałam kilkanaście metrów, więc poszłam pieszo. Po 10 minutach stałam pod jej drzwiami. Zapukałam. Nikt mi nie otworzył. Zapukałam jeszcze raz. Dalej nic.
"No to pięknie"- pomyślałam zdenerwowana. Usiadłam na schodkach przed domem. Po 20 minutach zauważyłam ciocię, która szła w moją stronę:
-Paula! Jednak jesteś! już myślałam, że nie przylecisz...
-Samolot się opuźnił-uśmiechnęłam się
-Chodziłam po zakupy. Długo tu czekasz ?
-Nie. Pare minut.
-Przepraszam Cię. Chodź do domu.
Weszłyśmy. ciocia miała piękny dom. Pokazała mi mój pokój. Rozpakowałam się i zeszłam do kuchni na obiad. Ciocia podała sztućce i kazała się częstować.
-Smacznego-powiedziała
-Dziękuję i nawzajem.
-Mam do Ciebie prośbę. podeszłabyś do sklepu ? Ja zapomniałam kup szynki i pomidorów, a muszę  jeszcze skończyć pracować. ja oczywiście się zgodziłam. Ciocia wytłumaczyła gdzie mam iść i dała pieniądze. Szłam powoli podziwiając okolice. Nie zwracałam szczególnej uwagi na ludzi, którzy przechodzili obok mnie i nagle na kogoś wpadłam:
-Przepraszam bardzo. To moja wina. Mogłam patrzeć gdzie idę. Naprawdę przepraszam.
-Nie. To moja wina i to ja bardzo panią przepraszam.
Był to bardzo znajomy głos. Nie musiałam się długo zastanawiać by wpaść
  na to, że to Jakub Błaszczykowski. Popatrzyłam na niego. To faktycznie był on. Nie mogłam się nadziwić... Moim największym marzeniem było to aby go spotkać. Rozmarzyłam się, ale w końcu wyrwał mnie Jego głos:
-Hej? Żyjesz?- pytał śmiejąc się i machając mi ręką przed oczyma.
-Tak, tak. Przepraszam, zamyśliłam się.
-Nic się nie stało-uśmiechnął się-Miło było Cię poznać, ale muszę już lecieć. Troszkę mi się śpieszy. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Pożegnaliśmy się i każde z nas poszło w swoją stronę. W sklepie i podczas drogi powrotnej cały czas myślałam o spotkaniu z Kubą. Dotarłam do domu. Ciocia zauważyła, że mam bardzo dobry humor i zapytała jaki jest tego powód. Opowiedziałam jej o wszystkim. Powiedziała, że mieszka on niedaleko i często go widuje. Byłam zachwycona. Poszłam do siebie właczyłam laptop. Sprawdziłam facebook'a. Nic ciekawego nie było, więc zeszłam do cioci.
-Oo! Dobrze, że jesteś. Właśnie kończę robić kolację.
-Dziękuję, ale nie jem kolacji.
Ciocia zjadła, więc sama. Pomogłam jej posprzątać, wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

___________________________

Rozdział trochę nudny ;) Ale pozostawiam go waszej ocenie. Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz, to bardzo motywujące ;D ^^

 

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Dzięki... Ale to nie prawda xD Kolejny dopiero za kilka dni, bo egzaminy probne i wgl... -,-

      Usuń